• Polski
  • English
    • Kontrast
    • Czcionka

Mateusz K. Absolwent zarządzania i dowodzenia

Rok 2020 spowodował, że życie każdego z nas zmieniło się w mniejszym lub większym stopniu. Mimo, że program Erasmus+ powszechnie uznawany jest za czas pełen zabaw i radości, to również on został dotknięty widmem koronawirusa.

Jako swój erasmusowy cel podróży w semestrze letnim 19/20 wybrałem słowacką Żylinę. Jest to czwarte największe miasto w kraju, które emanuje bez wątpienia orzeźwiającym czarem, w którym poczuć można magię wyżyn i gór. Mimo, że nie jest to miejscowość wyjątkowo liczna, pozwala ona każdemu na odnalezienie własnej ścieżki. Żylina każdego z Erasmusów potrafiła zachęcić dwoma często uczęszczanymi rynkami pełnymi klimatycznych barów, pubów i klubów. Dodać do tego można dwie galerie handlowe z dużymi sklepami spożywczymi, kinem oraz kręgielnią.

Poza typowo przyziemnymi atrakcjami należy wspomnieć o rzeczach, które są naokoło miasta. Słowacja, mimo że jest krainą rzadko odwiedzaną, kryje w sobie cudowne miejsca dzikiej przyrody i ma bardzo dużo do zaoferowania. W najbliższej odległości można wspiąć się na wzgórze, na którym stoi wieża widokowa, z której oglądać można robiącą wrażenie panoramę oraz zachwycające wschody i zachody słońca. Żylina jest także świetnym miejscem wypadowym na większe lub mniejsze wycieczki. Górskie otoczenie daje możliwość przetarcia wielu szlaków dla mniej i bardziej wprawionych hobbistów. Naturalne wodospady, skaliste wzniesienia czy stoki narciarskie to chleb powszedni. Sam wielokrotnie brałem udział w długich wycieczkach górskich i rozkoszowałem się chwilami w samym sercu dziczy. Dodatkowo, studenci, którzy zaopatrzeni zostali w karty studenckie uprawniające do darmowych przejazdów liniami kolejowymi, mogli odwiedzić większe słowackie miasta tj. Koszyce, Bratysławę czy Preszów.

Jednak to wszystko było dostępne dopiero po poluzowaniu obostrzeń związanych z pandemią. Pierwsze tygodnie wyjazdu, czy nawet miesiące, potrafiły być naprawdę trudne dla nas, studentów z różnych krajów. Z uwagi na początkową sytuację byliśmy zmuszeni do spędzania czasu głównie w miejscu zamieszkania tj. hotelu/akademiku. Podstawowe funkcjonowanie było utrudnione, jednak lokalne organizacje studenckie, a także władze uczelniane wychodziły naprzeciw licznym problemom i starało się umilić nasz pobyt. Na szczególną pochwałę zasługują koordynatorzy oraz wykładowcy, którzy kontaktowali się z nami jedynie drogą elektroniczną, a mimo to zdanie wszystkich przedmiotów u większości osób nie stanowiło problemu. Zajęcia często ograniczane były do wersji zdalnych wykładów, a uzupełnione były o zadawanie projektów.  

Mimo wszelkich problemów i niedogodności, Erasmusa nie da się porównać do czegokolwiek innego. Podczas całego wyjazdu poznałem wielu ludzi różnych narodowości oraz nawiązałem nowe przyjaźnie. Wspólne wycieczki czy przesiadywanie po pokojach do późnych godzin nocnych dały temu miejscu niesamowitą atmosferę. To właśnie Ci ludzie sprawili, że cały ten okres zapamiętam na całe życie.  Dlatego też gorąco polecam udział w programie Erasmus wszystkim, którzy chcą przeżyć taką przygodę po swojemu. ?

Mateusz K.

Absolwent zarządzania i dowodzenia