• Polski
  • English
    • Kontrast
    • Czcionka

Maciej Jędroch, Mechnika i budowa maszyn, II rok

W ramach programu Erasmus+ pojechałem do Portugalii, a dokładnie do miejscowości Bragança w północno-wschodniej Portugalii. Uczyłem się w tamtejszej politechnice o nazwie Instituto Politecnico de Bragança, dokładniej byłem w semestrze letnim 2016/2017. Semestr trwał od 20 lutego do 15 lipca (wraz z sesją poprawkową).

W dniu 18 lutego wyleciałem do Porto z Warszawy z kilkoma kolegami z uczelni (w sumie było nas 10 w samolocie z uczelni), lot trwał około 3 godzin. Nie mieliśmy żadnych przeciwności na lotnisku, ale musieliśmy jak najszybciej dostać się do stacji autobusowej, ponieważ był wieczór, więc jedynym realnym dojazdem było metro, a później „bieg” po połowie Porto z walizkami. Na szczęście koledzy z Polski byli już 2 raz na Erasmusie i szybko odnaleźliśmy stację. W trakcie jazdy do Bragançy autobusem (około 3 h) byliśmy w kontakcie z Riskivektorem (pośrednikiem miejsca zakwaterowania) i bez żadnych problemów od razu po przyjeździe zakwaterowali nas w mieszkaniach. Mieszkałem w pokoju z Tomkiem z mojego roku, a w mieszkaniu byli jeszcze Agata (Polska), Luiz (Brazylia), Valyia (Białoruś), Iracema (Brazylia), z którymi się super dogadywaliśmy. Warunki były bardzo zadawalające, a cena za wynajem i rachunki przystępne ( około 115 euro dla pokoju dwuosobowego na jedną osobę).

Jeśli chodzi o Bragancę to jest to klasyczne portugalskie miasto, niewielkie, ale bardzo zadbane i piękne. Miasto leży w górach i zimą jest szansa, że spadnie trochę śniegu, ale wiosną i latem jest gorąco. W mieście jest ładny zamek, kościoły, uliczki, charakterystyczne biało czerwone domy i mnóstwo palm. Ogólnie cała Portugalia jest piękna.

Na IPB zajęcia są realizowane w godzinach 9-20 z przerwą 13-14, więc na pewno się wyśpicie. Na uczelnię jest bardzo blisko, bardzo duży teren pokrywa uczelnia z własnymi łąkami, boiskami, uprawami roślinnymi (sami się przekonajcie co można spotkać na terenie uczelni. My jako „Erasmusowicze” mieliśmy zajęcia po angielsku (dogadanie się nie sprawiało trudności). Studenci są z całego świata (nawet z Nepalu) i ze wszystkimi mniej lub bardziej idzie się dogadać (są bardzo mili). Nauczanie stoi na przyzwoitym poziomie, można rozmawiać po angielsku ile się chce. Wykonywaliśmy projekty i pisaliśmy formuły w programach. Nic trudnego, wszystko do ogarnięcia.

Jeśli chodzi o życie studenckie, jak najbardziej można wyjść na zero imprezując 2-3 razy w tygodniu. Jest kilka klubów, w tym jeden dla studentów „Lagoa”, które oferują udaną zabawę, a co najważniejsze poznaje się dużo osób. Jeśli chodzi o imprezy, to nie idźcie o 23, bo nikogo w klubie nie będzie, imprezy zaczynają się około 1.30 i trwają do rana! Wcześniej można obejrzeć mecz lub pograć w bilard i wiele innych gier. Ogólnie super zabawa!

Ja osobiście poza czasem spędzonym na IPB, w weekendy lubiłem wybrać się w podróż po Portugalii. Byłem w Porto, Lizbonie, Fatimie, parku narodowym Montesinho, nad jeziorem Azibo i wielu innych miejscach. Kto by pomyślał żeby na początku kwietnia kąpać się w jeziorze, a w Portugalii woda była już ciepła. Podróżowanie jest naprawdę tanie, a ceny takie jak w Polsce, a nawet tańsze.

Osobiście jestem bardzo zadowolony z wyjazdu na „Erasmusa”, ponieważ poznałem wielu studentów z zagranicy, podszlifowałem angielski i poznałem kulturę i tradycję Portugalczyków. Przez cały wyjazd czułem się bezpiecznie. Oczywiście nie napiszę o tradycjach Portugalczyków, życiu codziennym, spróbujcie sami, a się zdziwicie jak innym krajem od Polski jest Portugalia (pozytywnie).